Kolejny rok i jak zawsze kolejna wyprawa.. W tym roku wypadały góry.. Przyszłość jest niepewna więc póki możemy (fizycznie i finansowo) wybraliśmy góry i  to takie z „górnej półki”  czyli Alpy i Szwajcaria.  Najwyższe ośnieżone szczyty zostawiliśmy w spokoju, pojechaliśmy  szlakiem jezior szwajcarskich 🙂

Jak dotrzeć do Szwajcarii? Problem logistyczny  po raz kolejny rozwiązaliśmy  z pomocą  Pana Marka, który zmienił trasę i zawiózł nas najdalej jak mógł – 70km od Jeziora Bodeńskiego.

Już zapakowani do busa i czekający z niecierpliwością na to co przed nami. Alina jak zwykle cieszy się najbardziej

W Menningen w Niemczech podróż zaczynamy od składania rowerów i pakowania na parkingu pod marketem

W tym roku góry, ale czemu od początku mamy „pod górkę”? Mieliśmy wysiąść z busa gdzie indziej (inne REWE o czym nie wiedzieliśmy) i na początek jedziemy nie w tym kierunku co potrzeba

Wśród pól – kierunek Jezioro Bodeńskie

Zwiedzamy malownicze niemieckie miasteczka

Dziko ale ładnie 

A co to leci nad nami?

Sterowiec. Olbrzymi!

Jezioro Bodeńskie zdobyte 🙂

A tam … cuda na kiju.. srebrne kosmiczne kwiaty, a Alina próbuje zbierać nasionka 😉

Granica z Austrią na szlaku rowerowym

Jedziemy wzdłuż jeziora. Pogoda piękna, widoki piękne więc..

Sprawdzamy czy woda jest mokra 😉

Szlakiem rowerowym z górami w tle po asfalcie..

a także po szuterkach

Takiego oznaczenia nie da się przeoczyć (znak miał ponad dwa metry) 😉

Jadąc podziwiamy widoki

a jest na co popatrzeć

Docieramy do przejścia granicznego

I wjeżdżamy do Liechtensteinu

Wzdłuż głównej drogi (o niewielkim natężeniu ruchu)..

Docieramy do stolicy – Vaduz

I znajdujemy jak na stolicę przystało taki oto komfortowy nocleg

Rankiem w kierunku centrum

Czy to już „starówka”?

Chyba tak.. Skoro stoimy pod ratuszem

Aż cieknie ślinka… tyle czekolady..

Zwiedzamy muzeum poczty

Naprawdę ciekawe zbiory.. i całkowicie za darmo 🙂

Chwila wytchnienia pod informacją turystyczną

Tradycja i nowoczesność

A takimi „furami” wozi się młodzież po centrum stolicy 😉

Żeby zrobić takie zdjęcie..

Trzeba się nieźle nagimnastykować 🙂

W tak pięknych okolicznościach przyrody… cóż więcej trzeba?

Lekko pod górkę – opuszczamy powoli stolicę…

Trudy wynagradza widok.. za rzeką widać Szwajcarię

Pisanki latem?? Dostępne w każdym markecie.. Dziwne..

Jedziemy..

i podziwiamy..

Chyba powoli kończy nam się to niewielkie państwo

Na moście granicznym

Szwajcaria wita nas takimi górami..

Strumykami..

i oczywiście jeziorami

Pogoda piękna więc korzystamy z tego co oferuje ten piękny kraj

Dziwna ta roślinność górska.. Tylko małpy brakuje co by te banany jadła 😉

Narodowy akcent – dość częsty widok

Wzdłuż szlaku kolejowego

Oraz bocznymi drogami

A kiedyś myślałem, że 12% to już górka prawie nie do przejechania.. Będzie stromo..

Tunele specjalnie dla rowerzystów

A może by dziś spać w jaskini..

Albo na plaży

Kolacja z pięknym widokiem

Nocleg w hamaku również z takim widokiem

Kolejny dzień, kolejne kilometry

Źródlana woda do picia dostępna co kawałek.. tankujemy..

Często rozmawiamy z ludźmi.. Ten Pan długo z nami rozmawiał i poczęstował nas pączkami i piwem 🙂

Ach.. cóż za widoki (z jeziorem oczywiście)

U nas w kraju większość ludzi śmieje się z tego, ze na poczcie można kupić „mydło i powidło”. Ale nasi muszą się jeszcze długo uczyć..może trzeba by ich wysłać na szkolenie do Szwajcarii..

Bo na poczcie może być hotel, restauracja i pizzeria..

A takim pocztowym autobusem to chyba jeździ się kupując znaczek zamiast biletu 😉 a takie autobusy jeżdżą prawie w całej Szwajcarii – jest to najpopularniejszy środek komunikacji zbiorowej.

Takie widoki raczej nie wymagają komentarza..

Kolejne klimatyczne miasteczko

Tu zaszaleliśmy i zjedliśmy po kebabie.. chyba najdroższym w moim życiu.. „tylko” 11 franków/sztuka..

Zwiedzamy najstarszy dom drewniany w Szwajcarii

Mój scyzoryk odwiedza dom rodzinny w Ingenbohl 😉

Jadąc wzdłuż kolejnego jeziora

Trafiamy na koncert

Wielka flaga na zboczu góry

I jeszcze większa w następnej miejscowości

A to Szwajcaria czy tropiki? Patrząc na roślinność i pogodę mamy wątpliwości gdzie dojechaliśmy..

Dla takich widoków warto tu było przyjechać..

Wyjazd z miasta „lekko” pod górkę

Droga nad jeziorem.. z naciskiem na „nad”

To my.. w komplecie

Kolejny wodopój – tym razem w kapliczce

Lucerna i najstarszy drewniany most w Europie

Lucerna – starówka

Można zwiedzać i zwiedzać

Jak widać Szwajcarzy też lubią rowery

Tradycyjnie kartki muszą być wysłane

Woda z fontanny.. czemu nie.. tu to normalne

A taka była pogoda.. powyżej 35 stopni Celsjusza

Słynny pomnik lwa

Infrastruktura dla rowerzystów jest imponująca

Oznakowanie tras również

Nawet szutróweczki są przyjemne

Czasem można skorzystać ze SPA 😉

I znów świeża i chłodna woda z fontanny

Piękny podjazd

O Szwajcario! Chwilo trwaj.. – stały tekst Aliny

Popatrzmy gdzie tu dalej pojechać..

W kierunku ośnieżonych szczytów..

Przez maleńkie górskie wioski

Siano z pochyłej łąki zdmuchuje się.. a u nas chyba nadal grabią..

O! Jakaś wieża..

i można do niej wejść.. za darmo.. bez nadzoru..

Czy to realne czy jakaś bajka?

Po krótkiej przerwie jedziemy dalej – przez centrum miejscowości..

A później do góry.. żeby popatrzeć na miejscowość z lotu ptaka..

Piękne widoki, gładkie drogi i mały ruch samochodowy..

Integrujemy się z tubylcami 😉

Jakie śliczne domki w tych wioskach

I kolejna droga wzdłuż kolejnego jeziora

Alina chyba zamierza zmienić pojazd 😉

Gorące popołudnie to dobry czas na orzeźwiającą kąpiel

Szlak prowadzi przez skład drewna

A czasem można znaleźć taką wiatę dla turystów – ta niestety była zajęta a byłoby to świetne miejsce noclegowe

Nasze miejsce na nocleg też było fajne i jaki widok po obudzeniu..

Śniadanie..

Jak tu pięknie..

Malownicze dróżki wijące się pomiędzy alpejskimi szczytami

Nie tylko po asfalcie

Zwiedzamy typową stodołę stojącą gdzieś na górskiej łące

Alina pomaga szwajcarom 🙂

Ciekawe gdzie doprowadzi nas ta ścieżka

Lotnisko?

Startujący samolot przelatuje nam nad samą głową

A takich kosiarek używa się do koszenia tak mocno pochyłych łąk

 Nie sposób się napatrzeć…

Kto widział latającego Fiata 500?

Przykład górskiej zabudowy

Zaczynamy wjeżdżać na przełęcz

Takie tabliczki informacyjne dla rowerzystów były co kilometr

Wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać nachylenie/przewyższenie/ile do szczytu..

Okazało się, że jedziemy po trasie Tour de France.. Ciekawe czy czekają na nas z metą 😉

Przecieramy oczy ze zdumienia.. Te kwiatki nie są namalowane w programie graficznym.. one były na tej łące..

Przełęcz Col des Mosses zdobyta 🙂

Śpimy na szczycie

A rano obok nas w chaszczach wylądowały i „zaparkowały” helikoptery.. Co jeszcze nas spotka?

Zjeżdżać (19km w dół) czy podziwiać widoki? Oto jest pytanie..

Chyba ktoś wypadł z trasy Tour de France 😉

Dojeżdżamy na riwierę szwajcarską czyli nad Jezioro Genewskie

A tu jakiś zamek nad jeziorem.. Ceny biletów jednak dość wysokie i zwiedzamy tylko z zewnątrz

Dla ochłody przez fontannę..

Pomnik Frediego Mercurego

Roślinność jak na riwierę przystało.. palmy, bananowce, figi..

Spokojny deptak wzdłuż brzegu jeziora

Gdzie nie spojrzeć coś ciekawego..

Z jednej jezioro, z drugiej ciągnące się kilometrami winnice, a my pomiędzy 🙂

Chwila na podziwianie widoków

Luksusowy nocleg w środku lasu

Krowy jeden z symboli Szwajcarii.. ale jakoś nie podobne do tych z opakowań czekolady

Droga czasem prowadzi przez podwórko a czasem nawet przez stodołę!

Taka niespodzianka.. most dla pieszych i rowerzystów.. ale trochę trzeba się namęczyć, aby wtoczyć na górę nasze zapakowane rowery

Ale sam mostek bardzo ładny

Szlakiem wzdłuż kolejnego jeziora

Berno – nieoficjalna stolica – budynek parlamentu

Główna ulica

I historyczna wieża zegarowa

Widok z mostu na starówkę

I na koniec pobytu niedźwiedź – symbol miasta

Czasem trzeba się namęczyć..

Żeby przygotować wygodne miejsce noclegowe

Posiłek regeneracyjny gdzieś pod wiatą w maleńkiej wioseczce

 Można tu było podziwiać historyczne dzwonki dla krów

Punkt informacyjny przy szlaku

 Na wjeździe do Bazylei witają nas takie budynki

Jest gorąco więc dzieci wykorzystują fontannę jako basen – całkiem legalnie

Piękny ratusz

Zwiedzamy również wewnątrz

Krótki odpoczynek z widokiem na rzekę

Obserwujemy tradycyjny spływ Renem

Opuszczamy piękną Szwajcarię i udajemy się do Francji

W związku z deszczem który nas dopadł znaleźliśmy wiatę nad Renem..

I tam wyprawiliśmy urodziny Ani.. Były prezenty, kwiaty..

 a także „uczta” 🙂

Co kawałek mijamy bunkry

Przy takiej pogodzie wymarzone miejsce na nocleg – opuszczony zajazd

 We Francji szlaki również dobrze oznaczone

Płasko, dziko, przy kanale.. i nawet gór nie widać..

Mijamy nowoczesne budownictwo

I wiele miasteczek z historyczną zabudową

 Muzeum motocykli mieści się w niepozornym budynku

Ale w środku masę atrakcji

I tak powinno pakować się na wyjazd (rower z 1913 roku)

 Można też wykorzystać tandem z silnikiem..

 Nocleg w winnicy

Na śniadanie – jak przystało na Francję – bagietka

Oraz ser i wino

 Francja – to oczywiście Wieża Eiffla

Przez pola i wioski..

Dotarliśmy do Strasburga

Który nie tylko w dzień, ale i w nocy zwiedzamy

Nocleg nad Renem

Po niemieckiej stronie Renu

 Ostatni punkt wyprawy: Baden-Baden

Z Baden-Baden wracamy busem do Torunia.

1115 km, 5 państw, żadnej awarii, jeden dzień z deszczem i burzą (zamówiona atrakcja na Ani urodziny 🙂 ), ludzie przyjaźni, noclegi na dziko, kąpać się można wszędzie – w krystalicznych jeziorach, rzekach a nawet w fontannach.  Ceny nas trochę przerażały, ale patrząc co się teraz dzieje to Szwajcarię będziemy mieli u nas, tylko bez tak pięknych ośnieżonych gór, czystych jezior i strumyków oraz gładkich dróg i spokojnych miasteczek.

Było super! Mamy nadzieję, ze jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję odwiedzić Szwajcarię.

Nasza trasa 1115 km   

Dołącz do rozmowy

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *