Pomysłów na wyjazd było mnóstwo.. Kierunki bardzo różne – od Świnoujścia po Bieszczady. I właśnie na te góry padł nasz wybór. Mi zależało również na tym, żeby po drodze zawitać do miasta partnerskiego Torunia – słowackiej Czadcy, dostałem bowiem zaproszenie do wzięcia udziału w półmaratonie.
Przygotowani do wyjazdu.
Niedaleko Kielc złapała nas ulewa.. schroniliśmy się w myjni 🙂
Czas można było wykorzystać na posiłek regeneracyjny przygotowany przez samego Kierownika.
Tego dnia nie tylko jazda, ale również zwiedzanie..
Z wizytą u księdza Mateusza 😉 – Sandomierz.
Krótka przerwa – trzeba znaleźć jak najlepszą i najciekawszą drogę.
I tak wieczorem docieramy do Leska. Szukamy noclegu..
No i znajdujemy 😉 Amfiteatr był bardzo gościnny.
Nawigator opracowuje trasę na dziś.
Wyruszamy na podbój Bieszczad.
Tak. Tu dotarliśmy.
Obowiązkowe fotki na tle gór.
Cieszymy się jak dzieci 😉
Do góry czy na dół?
Nie tylko my wpadliśmy na pomysł weekendu w Bieszczadach.
Zwiedzamy tamę na Solinie.
Pętle bieszczadzką zamknęliśmy w Lesku
Ruszamy w dalsza drogę. Czasem jednak coś trzeba poprawić w stalowych rumakach.
Na granicy polsko – słowackiej.
Jedziemy (a czasem zatrzymujemy się) przez malownicze górskie wioski.
Kierownik został mianowany głównym żywicielem ekipy 😉
Kończy mi się paliwo, aby zatankować musieliśmy zjechać z autostrady.
Było warto, bo mogliśmy pogapić się na jeden z większych zamków w okolicy(na górce w tle).
Na autostradzie.
Podziwiamy panoramę Tatr Wysokich.
Do Czadcy docieramy po zmroku. Mamy tam zagwarantowany nocleg w hotelu dzięki uprzejmości Katariny z urzędu miasta Czadca.
Nawet nasze pojazdy znalazły dach nad głową.
Noc minęła spokojnie. Rano chłopaki pojechali pojeździć po okolicy a ja na start.
Biegło mi się ciężko, upał dawał się we znaki, poprzednie dni na motorze też 🙂
Wreszcie meta! Udało się 🙂
Po biegu na rynku był festyn i takie małe ognisko 😉
Gościnni Słowacy poczęstowali nas wspaniałym gulaszem prosto z kociołka.
Aż szkoda wyjeżdżać.
Opuszczamy jednak kraj naszych południowych sąsiadów i wracamy do kraju.
Nocleg załatwił Kierownik u znajomej Gaździny w Płonnym koło Węgierskiej Górki.
Następnego dnia zdobywamy Górę Żar.
Niektórych kosztowało to sporo wysiłku 😉
Powoli żegnamy góry.. Kierunek północ.
Ostatnim punktem programu była kopalnia w Bełchatowie.
Do Torunia wracamy późnym wieczorem.
Mapki:
Dzień pierwszy.
Dzień drugi.
Dzień trzeci.
Dzień czwarty.