W tym roku postanowiliśmy odwiedzić kolejny skandynawski kraj – Finlandię, a przy okazji także zobaczyć kawałek Estonii. Pomysł, żeby zawitać do Finlandii „chodził” za nami już od kilku lat, logistycznie jednak było to dość kosztowne, gdyż kiedyś w grę wchodził tylko prom z Gdyni lub z Niemiec.. ale koszt był około 2000 od osoby…za  dużo! Obecnie Ania znalazła informację, że jeździ w tamtą stronę Flixbus z możliwością przewozu rowerów. Zatem decyzja mogła być tylko jedna: jedziemy!

Autobus do Tallina wyjeżdża z Warszawy więc najpierw PKP

A tu jak zwykle trzeba było kupić bilety dużo wcześniej, gdyż miejsc na rowery mało a chętnych dużo

Na dworcu autobusowym Warszawa Zachodnia nasze (i nie tylko)  rowery już zamontowane i gotowe do drogi

Podróż przebiegła spokojnie i około 5 rano dotarliśmy do Tallina

W pierwszych promieniach słońca jedziemy na poszukiwanie promu do Helsinek

Terminal promowy – okazało się, że zainteresowanie jest tak duże, że bilety dostaliśmy dopiero na godz. 11

Mamy zatem czas na zwiedzanie

Na wstępie polski akcent – tablica upamiętniająca polski okręt podwodny ORP „Orzeł” oraz jego brawurową ucieczkę do Wielkiej Brytanii  z portu w Tallinie gdzie był internowany we wrześniu 1939 roku

Puste jeszcze uliczki stolicy Estonii.. ale co się dziwić jest dopiero 7:30.. Turyści jeszcze śpią 😉

Nawet na rynku pusto

Można zatem porobić ładne zdjęcia bez tłumu ludzi – na zdjęciu ratusz

Po krótkiej wizycie na starówce jedziemy na terminal promowy

O! nasz prom już płynie

No to wjeżdżamy

Rowerzystów jest więcej i musimy przejechać cały pokład

Zaparkowani

Idziemy zwiedzać prom

Ostatnie spojrzenie na Tallinn

Odpływamy. Do zobaczenia za kilka dni

Pogoda ładna więc można podróż (ok 2 godzin) spędzić na otwartym pokładzie

Przed nami Helsinki – dopływamy

Wyjazd jak zwykle pomiędzy ciężarówkami i innymi pojazdami

Kierunek centrum

Ładnie tu.. słońce, kwiatki, woda..

Nawet jak są roboty drogowe to przejazd nie sprawia kłopotu

Infrastruktura dla rowerzystów jest dobrze rozwinięta

Zaczynamy zwiedzać – Helsingin keskustakirjasto Oodi – biblioteka publiczna zbudowana w ramach obchodów 100-lecia Finlandii

Poza ścisłym centrum znaleźliśmy bar dla „lokalsów”

I postanowiliśmy uczcić nasz przyjazd do Finlandii ich lokalnym piwem 😊

Zwiedzamy między innymi Kallion kirkko

Poprzez ruchliwe ulice stolicy

Docieramy do najbardziej charakterystycznej budowli Helsinek: katedry (Helsingin tuomiokirkko)

Oczywiście zwiedzamy wnętrze  – jak to w protestanckich kościołach jest bardzo proste

Chwila odpoczynku z widokiem na plac przed katedrą

Uspenskin katedraali – prawosławny sobór katedralny to kolejny charakterystyczny punkt na mapie Helsinek

Widok na miasto sprzed soboru

Jedziemy wzdłuż wybrzeża

Odwiedzamy miejska plażę

A przy drodze czasem spotykamy takie ciekawostki 😊

Chyba kończy nam się miasto..

No to zawracamy

Co by tu jeszcze zobaczyć.. ? Może czas rozejrzeć się za noclegiem.. Jak widać pomagają nam miejscowi 😉

Całkiem ładny park, ale miejsca na nocleg tu nie znaleźliśmy

A słońce już zachodzi..

Usiądźmy na chwilę w tych pięknych okolicznościach przyrody i zastanówmy się gdzie dalej jedziemy..

Co prawda się już ściemnia, ale mamy plan gdzie znaleźć nocleg.. jedziemy..

Bardzo przyjemne i spokojne miejsce nad zatoką wręcz idealne na nocleg- warunek: bez deszczu

Taki widok mieliśmy po przebudzeniu 😊

Czas ruszać

Dziś zwiedzamy park Sibeliusa

Z pomnikiem stworzonym na cześć tego najsłynniejszego fińskiego kompozytora

Tu jemy śniadanie

Muzeum tramwajów

Chcieliśmy zwiedzić stadion olimpijski, ale z powodu przygotowań do wieczornego koncertu nie było to możliwe

W zamian zwiedziliśmy ogród botaniczny z palmiarnią

Powoli opuszczamy Helsinki

Przy drodze można znaleźć coś na kolację 😊

Jedziemy wzdłuż torów – najpierw tramwajowych

A następnie kolejowych

Urokliwa droga rowerowa.. ruch na niej całkiem spory

Przyglądamy się nowoczesnej architekturze

Ale przede wszystkim zachwycamy się łubinami rosnącymi wzdłuż drogi

Już po zmroku docieramy w okolice muzeum kolejnictwa w Hyvinkää

Nocleg na rampie kolejowej

Rankiem idziemy obejrzeć lokomotywy

Z każdej strony – od dołu

Od góry

Alina znalazła sobie nowy pojazd zamiast roweru.. może to jest jakiś pomysł na następne wyprawy 😉

Sporą atrakcją był przejazd mini pociągiem po terenie muzeum..

Po zwiedzaniu uzupełniamy zapasy w miejscowym sklepie

I jemy śniadanie

Kolejny postój gdzieś przy trasie

W interesującym parku z rzeźbami zwierząt

W czasie przerwy można uzupełnić „dziennik pokładowy” i popatrzeć na mapę

Kierunek wybrany – jedziemy

Nad jeziorem..

Znaleźliśmy miejsce gdzie tradycyjnie Finowie całą rodziną piorą dywany – no to my „rodzinnie” też wyparliśmy, co prawda nie dywan ale Ani chustę 😊

Ciekawe drzewa – wyglądają jak olbrzymie brokuły 😉

Dotarliśmy do miasta Hämeenlinna  – tu spotkaliśmy bardzo miłego Fina, który zaprowadził nas do zamku opowiadając po drodze ciekawe historie

Dziś zamek już zamknięty gdyż jest już po 20, ale na tarasie można usiąść i podziwiając widok na jezioro..

Zjeść fińskie ciasto 😊

W poszukiwaniu noclegu

Oglądamy różne miejscówki

Z uwagi na duże zagrożenie deszczem wybieramy amfiteatr z solidnym dachem 😊

Rano udajemy się w kierunku muzeum oraz zamku – po drodze Ania znajduje swój maleńki czołg o nazwie Anne 😉

Kierunek muzeum

Najpierw zwiedzamy więzienie przerobione na muzeum

No i Roberta zamknęli – chyba za sam wygląd 😉

Udało mu się uciec i czym prędzej udaliśmy się do zamku

Zwiedzamy nie tylko z zewnątrz ale również w środku

Robert szuka najlepszego przebrania, aby nie wrócić do więzienia 😉

Widok z zamkowego okna

Widać już nasz kolejny cel: muzeum artylerii poświęcone rozwojowi artylerii od XV wieku po dzień dzisiejszy

Oglądamy historyczne eksponaty

Między innymi rower wykorzystywany przez armię fińska podczas II wojny światowej

Są też nowsze eksponaty – np. drony

Roberta najbardziej zainteresowały pojazdy pochodzące z byłego ZSRR

Nigdy nie byliśmy tak długo w muzeum jak tego dnia – ze względu na pogodę (lało i to mocno)  „siedzieliśmy” aż do zamknięcia – chyba jakieś 6 godzin.. a jak dokładnie wszystko obejrzeliśmy 😉

Po zamknięciu muzeum znaleźliśmy sobie daszek aby przeczekać kolejną porcję deszczu

Czas można wykorzystać na zrobienie kolacji

No i zmuszeni byliśmy wrócić do amfiteatru na suchy nocleg.. tego dnia przejechaliśmy całe 2 km.. do muzeum i z powrotem

Rankiem jak tylko chwilowo nie padało ruszyliśmy w dalszą drogę aby nie utknąć na dobre w tym amfiteatrze

Pogoda jak na zdjęciu – mokro i +14 stopni.. Nie jest to wymarzona pogoda na rower.. ale co zrobić, cieszmy się tym co mamy 😊

Mini muzeum lotnictwa przy drodze

W miejscowości Lammi zwiedzamy kościół zbudowany około roku 1510

Pogoda nieco dziś dla nas łaskawsza

Możemy spokojnie jechać

Jak tu zielono..

Drogowskaz na jakąś atrakcję – zobaczmy co to 😊

Okazało się, że to klasztor prawosławny, który dzięki uprzejmości mnicha mogliśmy zwiedzić

Las wokół nas 😉

Czasem mijamy opuszczone domostwa

Czasem zatrzymujemy się na postój w lesie

Przyglądamy się roślinności – kwiaty to to ma jak nasz bez ale bzem nie jest bo ma zupełnie inne liście

No i te wszędobylskie łubinowe pola

Kolejny deszcz.. możemy wykorzystać na zrobienie zakupów

Mokro, ale nie pada..

Niestety tylko chwilowo.. tym razem czekamy aż przestanie padać na terenie przedszkola

Udało się znaleźć nocleg w niedokończonym i opuszczonym domu w lesie

Ranek przywitał nas słońcem

Jak widać nie było prosto się wydostać z noclegu 😉

Ale piękna pogoda

Kolejne grzyby – będzie wspaniała kolacja

Wjeżdżamy do Lahti

To się porobiło… do sklepu stoimy w kolejce z autonomicznymi robotami dostarczającymi zakupy zdalnie..

Pomnik Village Gate w Lahti

Na rynku – przygotowania do świętowania najdłuższego dnia w roku  

Chwila zadumy w kościele Ristinkirkko (Kościół Krzyża) w Lahti a przy okazji mogliśmy posłuchać mini koncertu organowego

Ładny pałacyk w Lahti

Gdzie ta Alina weszła?

Lahti słynie z konkursów w skokach narciarskich – fotka ze skoczniami w tle obowiązkowa 😊

Niestety z okazji święta Juhannus (czyli nocy świętojańskiej) obchodzonego w sobotę pomiędzy 20 a 26 czerwca wejście do muzeum narciarstwa i zwiedzanie dużych skoczni było niemożliwe – święto – zamknięte!

Ania próbuje swoich sił na najmniejszym obiekcie 😉

Z nieco większej skoczni można podziwiać panoramę Lahti

Podwieczorek pod skoczniami

W słoneczne popołudnie, wśród łubinów.. opuściliśmy Lahti i udajemy się w dalszą podróż

Kolejne okazy na kolację 😊

Ładnie tu

Jedziemy zwiedzać kolejny kościół

Trafiamy tu na piknik parafialny z okazji Juhannus

Od gościnnych Finów dostaliśmy kawę i ciasto – było pyszne 😊

Po takiej uczcie w dobrych nastrojach kontynuujemy jazdę

Droga jest naprawdę malownicza

Nad jeziorem wypatrzyliśmy olbrzymie ognisko..

Sprawdźmy to! Nie tak łatwo dotrzeć…

Ale się udało

Ognisko było gigantyczne

Tak Finowie świętują najkrótszą noc w roku.

Jest już późno.. ludzie dość szybko się rozeszli (co nas bardzo zdziwiło, bo spodziewaliśmy się tańców i śpiewów do rana) więc na nocleg zostajemy tu

Kolacja grzybowa

I spokojny wieczór przy ognisku

Bardzo przyjemne miejsce na nocleg

Ruszamy dość wcześnie

Aby wykorzystać czas bez deszczu

Niestety radość nie trwa długo.. pada.. jest daszek pod sklepem.. Podczas czekania na koniec opadów co chwila ktoś do nas podchodził i zagadywał. Finowie okazało się, ze bardzo lubią Polaków – jeden ma znajomych, drugi nawet potrafił zaśpiewać: „wlazł kotek na płotek”, trzeci wspominał przyjaciół z Polski…

Niestety padać nie przestało i musieliśmy się „zapakować” w folie i deszczówki..

A w takim miejscu przy parkingu

Mogliśmy zjeść ciasto 😊

W poszukiwaniu południka Struvego

Znaleźliśmy ładną plażę ale południka niestety nie ☹

W deszczu jedziemy dalej

Jak mocniej pada to czasem siedzimy gdzieś pod daszkiem..

Czas szukać noclegu i to z daszkiem, bo ciągle pada

Może tu? Przebieralnia przy plaży byłaby dobrą opcją – niestety rowery musiałyby zostać na zewnątrz.. jak nie znajdziemy nic innego to tu wrócimy

Znaleźliśmy tarasik domku letniskowego

Nasza kolacja

No i jak na Finlandię przystało – sauna oczywiście 😉

Ciepły i suchy nocleg

W takim oto domku

Jaki piękny dzień – słońce!

A po drodze mijamy np. takie przystanki 😊

Kierunek Porvoo

I już na przedmieściach

Ania mówi: O chyba tam jest centrum..

I miała rację 😊

Starówka z mnóstwem wąskich uliczek i drewnianych domków

Oraz urokliwych zakątków

W muzeum sztuki współczesnej

Alinę najbardziej zainteresował zabytkowy piec kaflowy 😉

Zostawiamy rowery pod płotem, aby ich nie taszczyć pod stromą górę

Na której znajduje się zabytkowy kościół

Spacer po starówce

Zdjęcie z panoramą miasteczka

Kupujemy pamiątki

Jemy kebaby

I wyruszamy w kierunku Helsinek

Takie krajobrazy spotykamy przy drodze

Zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do Helsinek

Kierunek KESKUSTA (długo zastanawialiśmy się co to jest – a to po ichniemu CENTRUM)

Piękny zachód słońca

A my już w ścisłym centrum

I nocleg z dobrze nam znanym widokiem 😉- po co szukać czegoś innego jak mamy dobrą miejscówkę 😊

Kolacja iście królewska 😊

Na szczęście noc minęła spokojnie – to znaczy bez deszczu

Zaczynamy zwiedzania ciąg dalszy

Kościół w skale – Temppeliaukion kirkko

Wysyłamy tradycyjne pocztówki z wyjazdu

Dalszy plan zakłada zobaczyć renifery.. zatem w drogę

Aby to osiągnąć musimy wyjechać z Helsinek

I udać się do parku narodowego Nuuksio

Po drodze do reniferów zatrzymujemy się przy Fińskim Centrum Przyrodniczym Haltia

Gdzie oglądamy multisensoryczne instalacje edukacyjne

No i mamy renifery na wyciągnięcie ręki.. Niestety byliśmy za późno aby wejść na teren Parku Reniferów, ale przez płot też mogliśmy podziwiać te zwierzęta a nawet je pokarmić..

Nasz nocleg – znów udało się znaleźć schronienie przed deszczem 😊

Rankiem pogoda pochmurna lecz chwilowo nie pada, więc czym prędzej udajemy się w stronę Helsinek

Do centrum wracamy przez przedmieścia Espoo

Krótki postój na ciasteczko

Kierunek port

Ładnie to tak sikać w miejscu publicznym?! 😉

W deszczu – ale już widać port

Terminal promowy w Helsinkach

Dziewczyny kupują bilety do Tallinna

Czekamy na wjazd na prom

I parkujemy w już nam znanym miejscu

Ostatnie spojrzenie na deszczowe Helsinki..

I można się rozkoszować rejsem

Wyjeżdżamy z promu razem z innymi ciężarówkami 😉

Na zewnątrz już ciemno

Nasz prom w pełnej okazałości

Pada więc szukamy daszku

Najwyższa pora coś zjeść

Znaleźliśmy sobie zaciszny kąt przy terminalu promowym.. sucho.. to najważniejsze 😊

Poranek bez deszczu – ruszamy do centrum

Kupujemy pamiątki z Tallina

I znów jesteśmy na rynku..

Tym razem jednak udajemy się na wzgórze Toompea  – do najstarszej części Tallina

Kartki wysłane

Przed estońskim parlamentem

Sobór Aleksandra Newskiego (Aleksander Nevski katedraal)

I jego bogato zdobione wnętrze

Pierwszy z punktów widokowych

I kolejny  – chyba najbardziej słynny: Kohtuotsa

Tallinn zwiedzony to ruszamy pozwiedzać kawałek Estonii.. No i tu był trudny wybór czy jedziemy na wschód czy zachód od Tallina. Nasz wybór padł na zachód..

Wzdłuż wybrzeża – pogoda jak widać idealna na plażowanie 😉

Jeszcze na obrzeżach stolicy ciągnie się promenada i park nad samym morzem

Na krótką przerwę znaleźliśmy sobie nieczynną wypożyczalnię sprzętu wodnego

Można spokojnie zjeść posiłek z widokiem na morze

Pogoda się poprawiła.. jest sucho, wygląda słońce ale mocno wieje..

Postanawiamy zwiedzić skansen znajdujący się na obrzeżach Tallina ( Eesti Vabaõhumuuseum)

Zwiedzamy kolejne zagrody – a jest ich kilkanaście

Męczące to zwiedzanie.. relaks na siane 😊

Ewentualnie można posiedzieć na ławeczce przed chałupą

Nie tylko architektura nas zachwyca ale również flora..

Wsi spokojna, wsi wesoła.. zrobiło się późno i zamykają już skansen więc jedziemy dalej

Robiąc zakupy na kolację napotkaliśmy na taki „swojski” akcent

Jaki ładny naturalny skalniaczek

Wzdłuż wybrzeża wiedzie malownicza droga rowerowa

Idziemy nad morze

Cisza, spokój, plaża, morze..

Nie jest łatwo przejść z rowerami po takim piasku

Jak na pocztówce..

Rozkoszujemy się pięknym zachodem słońca

Na nocleg wybieramy miejsce za drzewami aby ochronić się od wiatru

Poranek wita nas słońcem 😊

Ta sama plaża w pełnym słońcu wygląda zupełnie inaczej

Słońce, zieleń, pusta droga..

Oj wysoko tu..

W miejscowości Keila-Joa pod zamkiem Schloss Fall

Estońska Niagara czyli wodospad Keila juga. Wodospad ma 6 m wysokości i około 60–70 m szerokości

Poza walorami widokowymi w tym miejscu zlokalizowano mała hydroelektrownię o mocy 365 kW

Po takich ścieżkach i przy takiej pogodzie aż chce się jechać

Tylko trzeba uważać na łosie

Jedziemy asfaltem

Następnie szutrem pomiędzy lokalnymi mieszkańcami 😊

Kałuże spore po ostatnich opadach

Ojoj.. ledwo da się przejechać

No a tu już trzeba założyć pływaki 😉lub przerobić nasze pojazdy na rowery wodne

Udało nam się dopłynąć do asfaltu

Nasz cel na dziś  – latarnia morska Pakri – najwyższa w Estonii – 52m wysokości

Jest ona udostępniona do zwiedzania – zatem krętymi schodami na górę!

Piękny widok z góry

Ania pomimo lęku wysokości jest również zachwycona tym co zobaczyła

Po zejściu podchodzimy zobaczyć jak wysoki jest klif w tym miejscu

Zaczynamy wracać.. jedziemy przez typowe pokomunistyczne miejscowości np. Paldiski.. bloki, szarość..

Jednak ładniej poza miejscowościami.. przyroda nas otacza

Zwiedzamy ruiny jakiegoś zamku po drodze

Kolejna atrakcja: Rummu Karjäär –to zalany kamieniołom przy zamkniętym z końcem 2012 roku sowieckim więzieniu z zatopionymi budynkami więziennymi, konstrukcjami nieznanego przeznaczenia, fragmentami murów, ruin, siatek. Tajemnicze podwodne miasteczko. Nurkować nie zamierzamy, zresztą obiekt już tego dnia był zamknięty

Zaczynamy więc w okolicy szukać noclegu

Najlepiej z widokiem na :

niesamowitą hałdę, która znajduje się na terenie kamieniołomu

Znalezienie odpowiedniego miejsca jednak nie jest takie proste

Decydujemy się na miejscówkę przy murze ogradzającym kamieniołom

To była spokojna noc

Przez parkową alejkę

Dojeżdżamy do pięknego dworu w miejscowości Vasalemma – obecnie w budynku tym znajduje się szkoła, więc oglądamy go tylko z zewnątrz

Tu jest prawie jak w Finlandii.. no może łubinów nieco mniej 😊

Jeden z najstarszych kościołów w Estonni, którego początki sięgają XIII wieku  – Mihkli kirik czyli Kościół św. Michała w miejscowości Keila

I kolejny nasz rodzimy akcent na sklepowej półce – tym razem w płynie 😉

Tallinn prosto

Przystanek (dosłownie i w przenośni) na deszcz 😊

I dotarliśmy do Tallinna

Deszcz postanowiliśmy przeczekać jedząc frytki

To nic że pada.. jest wieża widokowa.. to trzeba na nią wejść

I podziwiać widoki

Miejsce na nocleg wybraliśmy już nam znajome.. nieczynna wypożyczalnia sprzętu wodnego 😊

Niestety pomimo daszku obudziliśmy się mokrzy, gdyż zaczęło mocno wiać z innej strony i deszcz zaczął padać poziomo wprost do naszej „chatki”

Poranek niestety mokry, trzeba było się ofoliować

Przez willową dzielnicę

Docieramy do centrum

Idziemy do restauracji w ratuszu która zwie się Draakon

I tu zamawiamy specjalność tego przybytku

Zupę z łosia (koszt 5 euro)

I po kufelku lokalnego piwa

Zupa z łosia była bardzo dobra, ale my na koniec wyjazdu to jesteśmy na tyle głodni, że odwiedziliśmy jeszcze jeden bardzo polecany lokal – taki ichni Manekin 😉

Jeszcze tylko krótka pogawędka z miejscowym kominiarzem  – może przyniesie nam szczęście – w każdym razem łapiemy się za guziki 😉

I docieramy na dworzec autobusowy w Tallinnie

Pakujemy rowery i siebie do autobusu

I po całonocnej podróży wysiadamy w Warszawie

Dworzec..

Pociąg..

I możemy podziwiać najpiękniejszą panoramę .. Toruń

Niestety kolejna wyprawa dobiegła końca.. czas na podsumowania oraz snucie planów co do kolejnych wypraw..

Trasa w Finlandii

Trasa w Estonii

Przejechaliśmy łącznie po obu krajach 738 km

Była to jedna z najkrótszych wypraw pod względem kilometrów, ale także chyba najbardziej „wymagająca” pod względem pogodowym.. tylko 3 dni bez deszczu! Bardzo podobał nam się Tallinn z piękną starówką i klimatem, Helsinki nieco mniej nas zachwyciły. W obu krajach można natomiast było mieć bliski kontakt z przyrodą i to bez tłumu innych ludzi.. tylko my i las, wybrzeże, jeziora..

Plan wykonany: renifery były, klify na wybrzeżu Estonii też znalezione 😊

Czy wybierzemy się jeszcze do Finlandii? Trudno powiedzieć.. może w dalsze północne rejony.. Na pewno jednak plan jest na odwiedzenie kolejnego bałtyckiego państwa – Łotwy.. ale to pewnie dopiero za 2 lata, bo w przyszłym roku wybierzemy się gdzieś w góry.

PS. Tak wyglądała moja opona po wyjeździe.. cały wyjazd obył się bez większych przygód serwisowych.. a z tą uszkodzoną oponą jechałem około 500km licząc, ze dotrwa do końca – i się udało 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *