Po przerwie spowodowanej wirusoszajbą wreszcie Rajd Pałuk wrócił w formie tradycyjnej.
W zeszłym roku wziąłem udział w rajdzie na trasie łatwej. Tym razem trzeba podnieść poprzeczkę i spróbować czegoś nowego. Może trasa trudna? Organizator Paweł zapewniał mnie, że na pewno dam radę i że „trudna” to tak z nazwy bardziej i żebym się nie przejmował i się zapisał.
Dałem się namówić.. I … nie jadę sam.. Jacek jedzie również 🙂
Dwóch debiutantów w tego typu imprezie.. Oj będzie się działo..
Z Torunia wyjechaliśmy wczesnym rankiem i około 9 zameldowaliśmy się w biurze zawodów.
Pogoda piękna, słoneczna i humory nam dopisują.
W biurze otrzymaliśmy oprócz zestawu gadżetów i roadmapy także pomarańczową kartę kontrolną
No i jak zacząłem czytać jakie są zadania (np. żwirownia u Seby lub tor crossowy) to zacząłem się zastanawiać czy ja na pewno wiem co robię..
No ale jak się powiedziało „a” to trzeba powiedzieć „b”.. i jechać..
Montujemy Roadmapy
I ruszamy 🙂
Do pierwszego zadania nie było daleko. Szybko docieramy na miejsce i sprawdzamy co znaczy „Zad.1U Gwardii”
Z mojej perspektywy wygląda to „trochę” strasznie.. W życiu nie jeździłem motocyklem po takim terenie.. A Jacek dowcipnie wysłał mnie jako pierwszego.. co by było z czego się pośmiać..
I było… 2 razy mój motocykl zmęczył się na tyle, że postanowił poleżakować i raz zawiesił się na osłonie silnika..
Jackowi poszło znacznie lepiej – jak się umi to się umi 😉 Ale też utknął w błocie 😉
To jak tak się zaczęło, to co będzie dalej?
Sprawdźmy..
Roadmapa zaprowadziła nas na czyjeś podwórko.. Według pomarańczowej kartki pewnie jest to podwórko Gabrysi..
Tu czekają nas aż 3 zadania.
Zanim jednak zaczniemy zadania to przemiłe Panie częstują nas kawą i mamy do dyspozycji taki oto stolik:
Wszystko było pyszne, ale na szczególne uznanie zasługuje ciasto marchewkowe 🙂
Pierwsze z zadań polegało na wpisaniu się do książek pamiątkowych
Następne zadanie polegało na grze butelkami
Najciekawsze było jednak zadanie z oszacowaniem wagi i średnicy tłoków
Tłoki były różne.. od malutkich po tak okazałe:
Nie wiem jak później, ale na chwilę w której wykonywałem to zadanie byłem najbliżej poprawności oszacowania wagi i średnicy tego dużego tłoka (30cm i ok 50kg) 🙂
Cudowne miejsce i cudowni ludzie.. aż żal wyjeżdżać..
Jeszcze raz wielkie podziękowania dla wszystkich przygotowujących te zadania.
Jedziemy do kolejnego.. Brzmi groźnie: „Żwirownia u Seby”
Po dojechaniu na miejsce wygląda gorzej niż brzmi..
Organizator obiecywał mi, że spoko, że na pewno dam radę, że trasa trudna, ale do przejechania..
O nie.. tam to nie wjadę..
… bo nie wyjadę (nie odkopią i nie wyciągną mnie) do wieczora 😉
Jacek pojechał w dół.. no i zaraz kawałek po wjeździe zakopał się po ośkę..
i to nie był ostatni raz kiedy miał problemy z nawierzchnią.. podobno to bagno wciąga.. ale okazuje się, że piasek również..
Na koniec Jacek oczywiście pojechał drogą dla twardzieli
Ja zrezygnowałem z tego zadania.. niestety muszę się przyznać, że jestem d*** nie motocyklista, bo gość na Jawie z bocznym koszem przejechał..
No nic.. ruszamy dalej.. przynajmniej okoliczności przyrody na trasie rekompensują gorycz mojej porażki..
W Leszczach kolejne zadanie
Strzelanie było tu decydujące
Kolejna próba nie była daleko.. W Dźwierzchnie trzeba było przejechać na czas tor ustawiony na jakimś nieużytku i policzyć mijane słupki.
Odcinek pomiędzy zadaniami
Po dotarciu do Piechcina na boisku czeka kolejny przejazd na czas. Nie było łatwo, bo znów powiesiłem się na silniku 🙁
Jackowi Poszło znacznie lepiej
Hitem były oponki 🙂
Po tym zadaniu zerkam na kartę kontrolną i czytam: „Tor crossowy”…
Już chyba wiem gdzie jedziemy.. byłem tam kilkukrotnie – na „Biegu po torze Motocrossowym”
I nie brzmi to dobrze.. Wiem.. Ci jadący na typowych motocyklach cross to już nie mogą się doczekać.. Ale ja.. na turystyku i oponach na asfalt..
Organizator twierdzi, że jednym z punktów opisujących rajd jest „możliwość doskonalenia umiejętności w różnych warunkach „.. No to róbmy to..
Pierwszy pojechał Jacek.. oj się działo..
Tak sobie Panowie zaparkowali
Po postoju trzeba wyjechać.. Bez pomocy się nie obejdzie.. Wzajemna pomoc daje rezultaty. Czapki (kaski) z głów dla wykazanego poświecenia..
Wreszcie upragniony finisz przejazdu
Jacek dał rade.. raz kozie śmierć.. Jadę..
Na każdym szkoleniu mówią: że należy wyjść poza strefę komfortu.. Ja tu wyszedłem tak daleko poza tą strefę, że już jej nawet widać nie było..Strefa ta została jakieś 2 km stąd na asfalcie 😉
Uff.. przeżyłem.. można jechać dalej..
W miejscowości Barcin Wieś kolejne zadanie sprawnościowe na „boisku”..
I ostania sprawnościówka: „u Patryka” przejazd na czas na ” nieokreślonej ” nawierzchni
Przed dojazdem do mety trzeba jeszcze zatankować… zarówno motocykle jak i nas;)
Jednym z ostatnich punktów na trasie jest pałac w Lubostroniu -jeździj i zwiedzaj
I wreszcie docieramy do mety rajdu
Podsumowanie: zająłem przedostanie miejsce.. i dostałem nagrodę dla najwytrwalszych..
A ta mina chyba mówi wszystko jak było na trasie – tak wygląda szczęśliwy uczestnik rajdu:
To była wspaniała zabawa. Serdeczne podziękowania dla organizatorów za cały trud włożony w perfekcyjne przygotowanie imprezy.
Spotkamy się na XIII edycji Rajdu Pałuk.
I na koniec mapka poglądowa trasy – przejechaliśmy troszkę ponad 100km – chyba kawałek przetunelowałem lub wpadłem w jakąś dziurę czasoprzestrzenną 😉
Czuć przygodę! 🙂
A jaki ładny wyświetlacz biegów w DL-u hoho